poniedziałek, 28 czerwca 2010

Narodowcy powodzianom

 Mass media  przestały już niestety interesować się tragedią, jaka w ostatnim czasie dosięgnęła nasz kraj.  W końcu nastał czas wyborów "demokratycznych", czas manipulacji sondażami i powódź czy powodzianie już nie  są już tak nośnym tematem jak dotychczas.
Łódzcy narodowcy nie mogli zostać obojętni na skalę nieszczęść jaka dotknęła naszych rodaków.
Wraz z Wspólnotą Kobiet Samotnie Wychowujących Dzieci, Łódzki Ruch Narodowy "Szczerbiec" włączył się do pomocy ,zwłaszcza tym z najbiedniejszych rejonów objętych kataklizmem.

Nadal prowadzimy zbiórkę darów dla powodzian.
Wszystkich chętnych do włączenia się do akcji serdecznie zapraszamy.

środa, 23 czerwca 2010

Łodzianom gratulujemy BUDOWLANYCH!


W zeszłym tygodniu w jednej z łódzkich gazet przeczytałem o przeprowadzonych wśród mieszkańców różnych miast Polski badaniach, dotyczących skojarzeń z Łodzią. Niestety, na tak postawione pytanie („Z czym Pani / Panu kojarzy się Łódź?”) większość respondentów odpowiedziała… „z niczym”. Jakiś tam procent wspomniał o włókiennictwie, ktoś o Piotrkowskiej, jeszcze inny o „filmówce”. Znamienne, że żadnemu z respondentów Łódź nie skojarzyła się jakoś z kulturą, co stawia koncepcję projektu „Łódź – Europejskie Miasto Kultury 2016” na poziomie kolejnego obciachu nie tylko w skali kraju ale i Europy. Tak na marginesie, to nie wiem w ogóle jak moglibyśmy rywalizować z zagranicznymi kandydatami do tego tytułu skoro w mojej ocenie dystansuje nas Lublin - również starający się o to miano. Miałem ostatnio możliwość odwiedzić to piękne miasto na wschodzie Polski i muszę przyznać bez żadnego zawahania, że gdybym miał oddać głos na któreś z tych miast, to niestety byłby to Lublin… Wracając jeszcze do samego badania, to dodam tylko, iż jego koszt wyniósł 600 tysięcy złotych. 600 tysięcy złotych z budżetu miasta żeby łodzianie dowiedzieli się, że Polakom Łódź kojarzy się z „niczym”! Brawo! Z takimi przedsięwzięciami możemy ubiegać się co najwyżej o miano „Europejskiej stolicy głupoty”! Jeśli zestawimy to jeszcze z ostatnim pomysłem naszych pożal się Boże „sterników” miasta, czyli budki telefoniczne do nagrywania swoich pomysłów o Łodzi dla wielce zatroskanych o nią urzędników z Ratusza, to nagroda murowana!
 Na szczęście jest jeszcze w Łodzi coś z czego możemy być naprawdę dumni i czego zazdrości nam cała Polska (a już najbardziej Trójmiasto). To drużyna rugby Budowlanych Łódź, która w sobotę obroniła tytuł Mistrza Polski, a styl w jakim to zrobiła już na zawsze przejdzie do historii. Podobnie zresztą jak i sam mecz, który w opinii komentatorów był najlepszym pojedynkiem w historii polskiego rugby. Jeśli ktoś pofatygował się w sobotnie popołudnie na stadion przy ul. Górniczej lub chociażby obejrzał transmisję finałowego spotkania z Lechią Gdańsk w telewizji, ten wie o czym mówię. Przyznam szczerze, że wobec takich wyczynów naszych rugbistów całe te Mistrzostwa Świata w piłce nożnej, to gra dla dzieciaczków z piaskownicy… Trudno o dobór właściwych słów aby choć po części oddać to czego byliśmy świadkami w tym meczu - krew, pot, łzy, niewykorzystane sytuacje, pełne trybuny i nieustannie zmieniający się wynik. A wreszcie decydujące przyłożenie w doliczonym czasie gry! Jeśli miałbym tu zastosować jakieś porównanie dla laików w dziedzinie zasad rugby, to spróbujcie sobie wyobrazić bramkę na 5:4 (dla Polski oczywiście) w finale MŚ zdobytą w 95 minucie. Tak właśnie było w sobotę w Łodzi, przy Górniczej!
Dlaczego piszę o tym akurat w kontekście tych nieszczęsnych skojarzeń z Łodzią? Ano właśnie dlatego, że łódzcy rugbiści udowodnili swoją postawą, że Łódź ma być z czego dumna i drzemie w niej wielki potencjał. Niestety, zupełnie nieodkryty przez ekipy rządzące tym miastem… Budowlani Łódź, to swoisty ewenement w skali kraju - drużyna o nieporównanie mniejszych możliwościach finansowych niż giganci z Trójmiasta (Arka i Lechia), która niezmiennie od 8 lat gra w finale MP i nie schodzi poniżej srebrnego medalu! Drużyna, która – mówiąc kolokwialnie – „ma jaja”, czego już nie można powiedzieć o łódzkich urzędnikach z Magistratu… Ci zamiast wspomagać łódzki sport i chlubić się taką perełką, jaką jest drużyna rugby Budowlanych, wolą topić pieniądze w badaniach, strategiach i niezrealizowanych projektach pod publiczkę. Ich nieudolność boli tym bardziej, że w innych miastach wiedzą jak postępuje się z takimi diamentami sportowymi. Przykład? Proszę bardzo – Kielce! Vive Targi Kielce (Mistrz Polski w piłce ręcznej mężczyzn) dostało ponad 5 milionów złotych na dwuipółletni program promujący województwo świętokrzyskie - „Gramy razem dla Świętokrzyskiego”. Pieniądze pochodzą z Regionalnego Programu Operacyjnego. Budżet klubu zostanie więc zasilony kwotą około 2 milionów złotych rocznie. Pieniądze przyznał Zarząd Województwa, a pochodzą one z funduszy unijnych. Nam zamiast tego zafundowano piękne plany o Hiltonach, EC1 i innych „szklanych domach”. 

Co nam z tego pozostało? Puste place jak w przypadku tego pierwszego i kupa wydanych pieniędzy na projekty tego drugiego. Ponadto straciliśmy wszystkie nasze sztandarowe projekty, czyli Festiwale. Jaki jest zatem sens pompować kolejne pieniądze w rozwijanie projektu „Łódź – Europejskie Miasto Kultury 2016”. Jakie mamy realne szanse żeby wyprzedzić w tym wyścigu Warszawę, Toruń, Wrocław, Gdańsk, Pampelunę, San Sebastian czy Cordobę? Czy nie lepiej zamiast tego postawić na autentyczne potrzeby mieszkańców tego miasta, wspierać sport, edukację, zwalczać bezrobocie? Dość już górnolotnych projektów, po których mamy jedynie kaca moralnego i zmarnowane pieniądze. Wystarczy wspomnieć tylko trzy „inwestycje” od początku roku: referendum nad odwołaniem Kropiwnickiego + badanie strategii marketingowej dla miasta + 4 budki telefoniczne aby pijana gawiedź miała co zdemolować… Jak dla mnie lekką ręką 2 miliony. Co z tego będzie miał przeciętny łodzianin? Nic. A co mógłby mieć. Ano, wiele – wystarczy rozejrzeć się dookoła. Syf na Piotrkowskiej, beznadziejna komunikacja i szerzące się patologie, wynikające co tu dużo mówić ze zwykłej, ludzkiej biedy. Łódź jest już zmęczona wielkimi projektami i kosmicznymi wizjami, zatracającymi jej prawdziwy charakter – zamiast tego potrzebuje realizmu i rzetelnej pracy organicznej. A jeżeli już naprawdę nie ma na co wydać tych pieniędzy, to podpowiem – oddajcie je w całości rugbistom Budowlanych. Oni doskonale poradzą sobie z promocją naszego miasta. Żeby nie być gołosłownym przytoczę na koniec krótką dygresję. Na sobotnim meczu był razem ze mną znajomy dziennikarz z Warszawy. Pierwszy raz w życiu na meczu rugby. Po zakończonym spotkaniu powiedział tylko trzy słowa: „Łodzianom gratulujemy Budowlanych”!

Marek

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Skończyło się Panie Kaczyński! - moje refleksje wyborcze...


      Wielokrotnie w ostatnich tygodniach starałem się przekonywać znajomych, że głos na Pana będzie tzw. „mniejszym złem” , że będzie Pan swego rodzaju tarczą przed demoliberalnymi zombies z Platformy Obywatelskiej. Jeszcze się łudziłem, że ten pański socjalizm jest na pokaz, żeby zdobyć  nieprzekonanych i ewentualnie przejąć choćby część elektoratu lewicowego. Udowodnił Pan dobitnie swoją wypowiedzią, że to nie jest maska Jarosława Kaczyńskiego tylko jego najprawdziwsza twarz. Pańska twarz i zapewne większej części kierowanej przez Pana partii. Co by nie zostać odebranym za gołosłownego przedstawię cytat z wiecu jaki odbył się w Szczecinie:
„- Niech nam mówią, że jesteśmy lewicowi. Może i po trosze jesteśmy? To nic złego.”
„- W socjalizmie nie było złe to, że budowano. Złe było to, że nie było wolności oraz to, że był to system źle zarządzany”
W związku z tymi słowami nawet Wasze rzekomo narodowo-katolickie poglądy nie ratują sytuacji. W moich oczach został Pan bezpowrotnie skreślony Panie Kaczyński i mam głęboką nadzieję, że nie tylko w moich. Także, skończyło się Panie Kaczyński, miałem zamiar zagłosować na Pana w II turze wyborów na Prezydenta RP, ale całe szczęście że znalazłem Pańską wypowiedź ze Szczecina. Już wolę żeby rządził Polską awatar  Tuska, który prędzej czy później i tak się zbłaźni, niż ten który jednak stał tam gdzie stało ZOMO.
Michał "Owca"

sobota, 19 czerwca 2010

Apel w sprawie śmierci Doktora Dariusza Ratajczaka.

Słowa te kierujemy do wszystkich organizacji, ludzi, stowarzyszeń uważających się za prawicowe, tradycjonalistyczne etc.
Z chwilą pisania tych słów jesteśmy wciąż wstrząśnięci informacją o znalezieniu zwłok Doktora Ratajczaka. Doktora Historii, byłego wykładowcy Uniwersytetu Opolskiego, który został zaszczuty przez Gazetę Wyborczą i środowiska z nią związane. Historyk ma za zadanie przedstawiać i poszukiwać prawdy, to też robił Dariusz Ratajczak. W swej książce przedstawił poglądy nazywane „Rewizjonizmem Holocaustu” nie dodając tam swojego komentarza, ani nie popierając tych poglądów, opisał je jako jeden z prądów istniejących w nauce. Później zaczęła się lawina kłamstw, pomówień, sąd ostatecznie umorzył postępowanie, ale Doktor został wydalony z Uniwersytetu Opolskiego, dostał wilczy bilet, z powodu którego nie mógł podjąć pracy w zawodzie, który kochał do końca swego życia. Kiedy starał się o inną pracę, do właścicieli firm dzwonili dziennikarze pewnej gazety, umiejętnie „przekonując” szefa, że Ratajczaka trzeba zwolnić. Tak to Doktor Historii stał się stróżem nocnym, najbliższa rodzina doktora nie wytrzymała presji- żona odeszła od niego, Doktor Ratajczak stał się cieniem człowieka. W ostatnich dniach mieszkał w samochodzie, gdzie umarł, Czy to śmierć godna niezależnego naukowca? To skandal, aby człowiek ambitny, szczery był w ten sposób potraktowany, ci którzy się przyczynili do jego upadku w życiu zawodowym i prywatnym mają jego krew na rękach i to ich będzie prześladować, jak nie teraz to w przyszłości!

Najbardziej jednak przykre jest to, że środowiska prawicowe, nie udzieliły Doktorowi Ratajczakowi(prawie) żadnego wsparcia i my wszyscy po części ponosimy winę za to co się stało. Prawica w Polsce jest rozbita i słaba, powoli wykańczani są ludzie, którzy mogą coś znaczyć lub coś w swoich środowiskach znaczą, ot chociażby Filip Adwent, którego śmierć jest bardzo niejednoznaczna.

Dlatego też apelujemy do KAŻDEGO, bez względu na opinię odnośnie innych stowarzyszeń, czy organizacji o podpisanie się pod APELEM skierowanym do Polskiej Prawicy o Powołanie Komitetu Wolności słowa, którego podstawowym celem było by niesienie wspólnej pomocy osobom, które znajdą się w podobnej sytuacji jak tragicznie zmarły Doktor Dariusz Ratajczak. To już najwyższy czas, nie możemy z tym zwlekać, musimy sobie pomagać. Tam gdzie pojawia się Prawda, piękno, dobro i tradycja, powinna istnieć jedność, inaczej cały czas będziemy na marginesie życia społecznego i kulturalnego. Apelujemy także o bezwzględny bojkot Gazety Wyborczej, która nie tylko przyczyniła się do tragicznej sytuacji, ale nie uszanowała nawet człowieka zmarłego, zamieszczając tytuł "Znaleziono ciało Kłamcy Oświęcimskiego"

Dlatego też, bez względu na sympatie czy antypatie prosimy o podpisy pod tym apelem, być może to właśnie jest szansa na zjednoczenie, przynajmniej częściowe Przynajmniej takie gdzie staniemy się mniej wystawieni na ostrzał, przynajmniej spróbujmy, nie czekajmy na kolejne ofiary, kolejną może być każdy z nas

źródło:
http://proca.pl/pokaz/4828/apel_w_sprawie_smierci_doktora_dariusza_ratajczaka/caly

piątek, 18 czerwca 2010

Stanowisko środowisk narodowych w sprawie wyborów prezydenckich w Polsce w roku 2010

     Sygnatariusze niniejszego stanowiska zaniepokojeni dezorientacją Rodaków organizowaną przez media tzw. publiczne jak i prywatne, w trosce o stan Ojczyzny czują się zobowiązani do wyrażenia swej opinii w kwestii nadchodzących wyborów prezydenckich.

Jesteśmy przekonani, że najwyższe stanowisko w państwie powinno zostać powierzone osobie moralnie nieskazitelnej, gwarantujące troskę o polską rację stanu, właściwie pojmującą polski interes narodowy i zdeterminowaną do jego obrony na forum międzynarodowym. W kraju natomiast popierany kandydat powinien wykazać się niezależnością od grup nacisku i koteryjnych układów. Z przykrością jednak zauważamy, że żaden z kandydujących obecnie na urząd prezydenta nie spełnia wszystkich tych podstawowych warunków.

Zatem w tej sytuacji wyrażamy przekonanie, że środowiska narodowe powinny powstrzymać się od poparcia któregokolwiek z kandydatów, a jedynie pozostawić wolną rękę swoim członkom i sympatykom do głosowania (lub jego zaniechania) w zgodzie z własnym sumieniem. Jesteśmy głęboko przekonani, że nie możemy po raz kolejny ulec sugestii wyboru tzw. mniejszego zła gdyż takowe nie istnieje. Wolny wybór człowieka pozostaje między dobrem a złem, a prawość i godność nie dopuszczają do relatywizmu moralnego – tak w życiu osobistym, jak i społecznym. Nie dajmy przeto sobą dalej manipulować, bo wstrzymanie się od głosowania lub oddanie głosu nieważnego też jest wyborem do którego prawo ma każdy obywatel Polski.


Zakopane 6 czerwca 2010



Podpisali:

/-/ Bartosz Bekier – Przewodniczący Zarządu Głównego Falangi

/-/ Marian Brudzyński – Przewodniczący Komitetu Obrony Wiary i Tradycji Narodowych „Pro Polonia”

/-/ Maciej Migus – Przewodniczący Łódzkiego Ruchu Narodowego „Szczerbiec”

/-/ Karol Jasiński – Redaktor Naczelny pisma "Monarchista"

/-/ Michał Sroka – Vice Prezes Zarządu Głównego Młodzieży Wszechpolskiej, Prezes Okręgu Małopolskiego MW

/-/ Tomasz Piczura – Przewodniczący Zarządu Głównego Stowarzyszenia Obóz Narodowo-Radykalny Podhale

/-/ Artur Zienkiewicz – Kierownik Główny Obozu Narodowo-Radykalnego

/-/ dr Eugeniusz Malinowski – Prezes Organizacji Narodu Polskiego - Liga Polska

/-/ Maciej Wydrych – Prezes Zarządu Głównego Obozu Wielkiej Polski

/-/ Kazimierz Murasiewicz – Przewodniczący Stronnictwa Narodowego Koło Grodzkie w Zakopanem

/-/ Marian Barański – Przewodniczący Stowarzyszenia Narodowego im. R. Dmowskiego

/-/ Antoni Jankowski – Przewodniczący Związku Zawodowego "Piast"

/-/ Tomasz J. Kostyła – dziennikarz, poeta



środa, 9 czerwca 2010

Łubu dubu... łubu dubu... niech nam żyje... nasza władza... niech zyje nam!


Jednym z głównych powodów odwołania prezydenta Kropiwnickiego, miało być, według jego przeciwników min.:
obsadzanie ważnych stanowisk tzw. „swoimi ludźmi”,
skłonność jego środowiska do afer ,
a także słabość do marnotrawienia pieniędzy łodzian.
Referendum miało to zmienić, tak przynajmniej zapewniali członkowie SLD i PO, którzy obecnie mają władzę w mieście.
I coś się zmieniło? O to dowód:


Złośliwi twierdzą, że to tylko wierzchołek góry lodowej, tak potężnej, jakiej się nam nie śniło. Zastanawiający, jest też fakt, że zatrzymanie podobnież odbyło się już.. jakiś czas temu. Dziwne nieprawdaż, że dowiadujemy się o tym dopiero teraz? Zwykle bardzo dociekliwi dziennikarze nie wiedzą o takiej bombie? A może komuś zależy, by takie „newsy” nieprzychylne władzy nie wypływały.

Myślicie czy coś naszego wiceprezydenta ruszyło? :)

O kolesiostwie, to nawet nie ma co wspominać, bo już nawet wśród samej lewicy, krążą spekulacje kogo to jeszcze prominentni działacze potrafią wcisnąć na intratną miejską posadkę.

Dobra zostawmy to. Mamy w końcu poważniejsze problemy. Rosnące bezrobocie, kryzys gospodarczy, nie ma pieniędzy na drogi, szpitale, dosłownie wszystko... Zwłaszcza na wydawanie mówiąc bardzo potocznie na „bzdury” czy „szopki”. Czyżby? :)
Na szopkę na chwałę nowej władzy zawsze się znajdzie trochę grosza:


Co tam kilkaset tysi, obywatel ma prawo czuć, że władza go słucha a nawet szanuje. Jak władza słucha i szanuje swoich obywateli niech świadczą powyższe sytuacje.

Narodowcy pomimo negatywnego stosunku do byłego prezydenta Kropiwnickiego, od samego początku przestrzegali, iż referendum nic nie zmieni. Będzie dokładnie tak samo a nawet gorzej...

piątek, 4 czerwca 2010

ŁRN "Szczerbiec" dzieciom




Z okazji  Dnia Dziecka członkowie Łódzkiego Ruchu Narodowego "Szczerbiec"  postanowili wspomóc jedną ze śródmiejskich świetlic terapeutycznych, znajdującą się przy ul. Pomorskiej 54. Lokalizacja ta nie jest przypadkowa, gdyż placówka mieści się w obszarze tzw. "kwadratu biedy" w Łodzi. Delegacja ŁRNu wręczyła dzieciom gry planszowe oraz dużą porcję słodyczy.
Narodowcy natomiast, otrzymali pamiątkowy dyplom.
   
Świetlica należy do stowarzyszenia o nazwie "Centrum Wsparcia Terapeutycznego", którego jednym z głównym celów jest wspieranie dzieci i młodzieży, które m.in. z racji statusu materialnego, wzrastania w rodzinie problemowej bądź w patologicznym środowisku są zagrożone marginalizacją i wykluczeniem społecznym.

Pomimo wielu problemów, związanych z narodową działalnością, takie dni  rekompensują wszystko. Świadomość, że choć w małym stopniu mogliśmy się  przyczynić do radości tych dzieci w Dniu Dziecka  jest dla nas bezcenna.
Warta podkreślenia jest także doskonała atmosfera i zaangażowanie, z jakim świetlica jest prowadzona.

Dziękujemy wszystkim, którzy wspomogli tą inicjatywę !

czwartek, 3 czerwca 2010

Boże Ciało.


Chwilami czuję taką dumę z tego, iż jestem katolikiem, że chyba będę musiał się z tego spowiadać”. Przyznam szczerze, że nie pamiętam autora tej sentencji, jednak doskonale opisuje ona odczucia jakie towarzyszą mi przy obchodach święta Bożego Ciała. Tryumfalne procesje ulicami naszych miast, miasteczek i osiedli. Pięknie przystrojone przydrożne ołtarze przy których na kolanach ludzie błagają o oddalenie klęsk żywiołowych i zachowanie od nagłej śmierci. I wreszcie Najświętszy Sakrament niesiony pod baldachimem przez kapłana z asystą. To najczystszy katolicki triumfalizm w najlepszym tego słowa znaczeniu! Osobiście uważam, iż procesje eucharystyczne to część polskości, bez której zatracilibyśmy swoją tożsamość.
Ustanowienie uroczystości Bożego Ciała w tym okresie roku kalendarzowego nie jest bynajmniej przypadkiem. Rocznica ustanowienia Najświętszego Sakramentu – Wielki Czwartek – jest zbyt bliska męki i śmierci Pana Naszego Jezusa Chrystusa, aby można było oddać się uczuciom niezmąconej radości. Dlatego też w pierwszy czwartek po zakończeniu Okresu Wielkanocnego zostało ustanowione specjalne święto, którego celem jest okazanie wdzięczności Bogu za ustanowienie Najświętszego Sakramentu i za wszystkie łaski, które nieustannie spływają z niego na Kościół.
Dla katolików nauka o Eucharystii ma szczególne znaczenia. Słowa Zbawiciela: "Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił; jeśli ktoś będzie spożywał ten chleb, żyć będzie na wieki. A chleb, który ja dam, to ciało moje za życie świata" (J 6, 51) – nie pozostawiają żadnej wątpliwości, iż kwestia Eucharystii to dla katolika kwestia fundamentalna. Kościół zatem od zawsze otaczał Eucharystię najwyższym szacunkiem i czcią, godnymi Ciała Pańskiego, czego przejawem były nabożne zwyczaje przyjmowania Komunii Świętej - w pozycji klęczącej, a nie na stojąco i do ręki. Nauka o Eucharystii zwraca również szczególną uwagę na jej ofiarny charakter oraz stałą obecność Chrystusa pod postaciami chleba i wina.
Już w pierwszych wiekach po założeniu przez Chrystusa Kościoła pojawili się jednak zwodziciele głoszący błędną naukę. Historycznie pierwszą herezją podważającą nauczanie Kościoła na temat Eucharystii był doketyzm (gr. dokein - wydawać się), który głosił, że Chrystus tylko pozornie przyjął ciało ludzkie. Na błąd ten natychmiast zareagował św. Ignacy z Antiochii, którego listy - stawiane często na równi z listami Apostołów - pozostają perłą literatury starochrześcijańskiej, a nadto stanowią cenne świadectwo Tradycji.
Poważniejsze dyskusje o Eucharystii przyniósł jednak dopiero IX w. Dotyczą one jednak nie prawd o zasadniczym znaczeniu, jak np. o przeistoczeniu, a zajmują się głównie kwestią stosunku historycznego ciała Chrystusowego do jego ciała eucharystycznego - mają więc charakter bardziej filozoficzny. Padają pytania o właściwości ciała eucharystycznego, np. czy posiada ono byt materialny, czy zajmuje przestrzeń lub czy jest tym samym, co ciało Chrystusa w niebie. Zasadniczych odpowiedzi na te pytania udzielały lokalne synody, z których za najważniejszy można uznać synod rzymski z 1079r. Podkreślił on realną obecność Ciała Chrystusowego w Eucharystii, wiarę w przeistoczenie oraz tożsamość ciała historycznego i Ciała Chrystusa eucharystycznego. Odrzucił też zdecydowanie wszelkie próby nadania jedynie symbolicznego znaczenia Chrystusa w Eucharystii.
O ile średniowieczne dociekania mnichów - znamienne zresztą dla pełni tej epoki - poruszały "tylko" kwestie natury filozoficznej, o tyle protestantyzm w swoich różnych mutacjach, naruszał już kwestie zasadnicze. Dla Lutra bowiem i wszelkich jego naśladowców, to właśnie ofiarny charakter Mszy Św. oraz wiara w konsekrację dokonywaną mocą słów kapłana działającego w zastępstwie Chrystusa, stanowiły odrazę z której wyrosła następnie ponura doktryna protestancka.
Przeciwko niej z całą mocą wystąpiła kontrreformacja i wielkie dzieło Soboru Trydenckiego, który o Eucharystii wypowiedział następujące, piękne zdania:

"Najpierw święty Sobór naucza oraz otwarcie i jasno wyznaje, że w Boskim Sakramencie św. Eucharystii po konsekracji chleba i wina Pan nasz Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, znajduje się prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie (vere, realiter et substantialiter) pod postaciami owych widzialnych rzeczy" - kan. I,
- "(...) przez konsekrację chleba i wina dokonywa się przemiana całej substancji chleba w substancję ciała Chrystusa, Pana naszego, i całej substancji wina w substancję Jego krwi. Tę przemianę trafnie i właściwie nazwał święty katolicki Kościół przeistoczeniem (transsubstantiatio) - kan. II,
- "Jeśli ktoś przeczy temu, że w czcigodnym sakramencie Eucharystii pod każda postacią i w każdej jej odłączonej cząstce zawiera się cały Chrystus - niech będzie wyklęty - kan. III,
- "Jeśli ktoś twierdzi, że w Świętym Sakramencie Eucharystii nie należy najwyższym kultem adoracji także zewnętrznie wielbić Chrystusa (...) - n. b. w. - kan. V”.

Z całą pewnością możemy stwierdzić, iż obok dekretów "O źródłach Objawienia", "O grzechu pierworodnym" i "O Usprawiedliwieniu", to właśnie nauka o Eucharystii i Mszy Św. stanowiły - i nadal stanowią - najpiękniejsze karty Tradycji katolickiej. Precyzja, z jaką określały one katolicką wiarę w tych zagadnieniach, dała odpór herezjom Lutra, Kalwina czy Zwinglego.
Ogromny wkład do katolickiej doktryny o Eucharystii wniosły także papieskie encykliki. Spośród nich należy wymienić Mirae Caritatis Leona XIII oraz Mediator Dei i Humani generis Piusa XII. Niezwykle ważne znaczenie zyskuje dzisiaj - w dobie nowinek teologiczno-liturgicznych - ostatnia z wymienionych encyklik. Papież ostrzega w niej wszystkich wiernych Kościoła katolickiego przed zgubnymi eksperymentami w dziedzinie teologii, filozofii chrześcijańskiej i liturgii, jakie odbywają się za sprawą modernistycznych kół teologicznych.
Na osobne miejsce w historii doktryny Kościoła zasługują dekrety eucharystyczne papieża św. Piusa X. Stanowią one doskonały przykład geniuszu ludzkiego, inspirowanego działaniem Ducha Świętego! Swoją rangą i znaczeniem nie ustępują one największym reformom kościelnym.
Pius X, będąc do cna przesiąkniętym ideą "odnowienia wszystkiego w Chrystusie" (Instaurare Omnia in Christo), zbliżył się do tych, których Chrystus szczególnie miłował i których prostotę wszystkim zalecał, a zatem ... do dzieci. Po wcześniejszym przedstawieniu sprawy Świętej Kongregacji Sakramentów, która potwierdziła dawną praktykę udzielania Komunii Św. nawet niemowlętom przy chrzcie świętym i posiłkując się opinią św. Tomasza z Akwinu - postanowiono za aprobatą papieża, że: "(…) za wiek odpowiedni dla przystąpienia do pierwszej Komunii świętej należy uznać ten, w którym dziecko może rozróżnić Chleb Eucharystyczny od chleba materialnego i może zbliżyć się z nabożeństwem do ołtarza. Nie jest więc wymagana doskonała znajomość rzeczy Wiary, ponieważ wystarcza pewna niedoskonała znajomość tych rzeczy. Nie wymaga się także pełnej władzy używania rozumu, wystarcza posiadanie tej władzy w pewnej mierze. W rezultacie odkładać pierwszą Komunię na później, ustanawiając dla jej przyjęcia wiek dojrzały, jest zwyczajem godnym nagany i wiele razy potępianym przez Stolicę Świętą". Nikogo chyba nie trzeba przekonywać o doniosłości i wielkim dobrodziejstwie tej decyzji, zwłaszcza jeśli zważymy na powody dla których ten pradawny zwyczaj został zarzucony: "Zwyczaj ten (przystępowania dzieci do Stołu Pańskiego - przyp. autor), który pod pretekstem wielkiego poszanowania należnemu temu Boskiemu sakramentowi odsuwa od niego wiernych, stał się przyczyną wielkiego zła". Warto zwrócić uwagę, że w tym samym czasie szerzyła swoje wpływy niezwykle przewrotna herezja jansenizmu, która odwołując się do dusz gorliwych, głosiła że z szacunku dla Jezusa Chrystusa należy się pozbawiać przyjmowania go w Eucharystii. Godziło to oczywiście w ogrom Boskiego miłosierdzia wobec nas i było zwalczane za sprawą papieża, który nawoływał: "Przybliżcie się do Chrystusa, czyńcie to z ufnością, czyńcie codziennie; oto zniżam barierę między Nim a wami". Zaprawdę, trudno opisać dobrodziejstwa dekretu "O codziennym przyjmowaniu Eucharystii", który tak wielu duszom miłującym Chrystusa otworzył do Niego drogę, który tak wiele dzieci ocalił przed czyhającymi nań w wieku młodzieńczym pokusami, który wreszcie za sprawą ich gorącego nabożeństwa do sakramentu Eucharystii ocalił świat przed zalewem jeszcze większego zła ... Zaiste była to reforma godna świętego Papieża!
Efekty reform św. Piusa X uwidoczniły się szczególnie w chwili dla Europy krytycznej - w chwili wojen XX wieku. Z wielką wnikliwością przedstawił to biograf św. Piusa X, Rene Bazin: "Równocześnie na całym froncie wojennym (...) rozgrywały się dziwne sceny. Jakież to nowe było widowisko!... Mnóstwo mężczyzn, udających się w ogień bitwy, komunikuje się w każdej porze dnia i nocy. (...) Ludzie znajdujący się w drugiej linii wojsk lub też na tyłach armii, w obozach, w ziemiankach, w zrujnowanych kościołach lub domach prywatnych, słuchają Mszy świętej, spowiadają się przed księdzem, który także jest żołnierzem, przystępują do Stołu Pańskiego...". Jeden z tych księży-żołnierzy, kapelan wojskowy Thellier de Poncheville, tak opisał wielkie dzieło papieskie: "Jakże byliby szczęśliwi ci, którzy mieli litość nad ludem i dali mu Chleba niebieskiego, gdyby mogli być obecni przy tych scenach wzruszających!... Serce Piusa X zadrżałoby z radości, gdyby mógł widzieć, jak jego wielka reforma przyjmuje się i rozpowszechnia i jak pod pociskami armat upadają uprzedzenia i inne przeszkody, które powstrzymywały dotąd ludzi z dala od Stołu Pańskiego".
Gorąco zachęcam wszystkich do uczestnictwa w obchodach uroczystości Bożego Ciała – szczególnie do udziału w procesji eucharystycznej. Pamiętajmy, że jest ona publiczną manifestacją naszej Wiary. Zwłaszcza w tym roku, kiedy to w ostatnich tygodniach Polacy zmagają się z żywiołem powodzi, słowa: ”od powietrza głodu, ognia i wojny wybaw nas Panie”, będą miały szczególną wymowę…

Marek